Black Mirror

Może lepiej nie wiedzieć, co czeka nas w przyszłości

Zacznijmy od tego, że każdy, kto po przeczytaniu poniższego tekstu będzie zainteresowany serialem, ominie pierwszy odcinek pierwszego sezonu i wróci do niego na sam koniec. W innym wypadku Black Mirror może wywołać... dziwne odczucia.

...co?

Polecano mi ogromnie Black Mirror już od dłuższego czasu, ale nikt nie wspomniał słowem, czego się po nim spodziewać. Jedyne, co słyszałam, to same pochwały, wychwalanie za pomysły i fabułę, ale o czym dokładnie miało być – nic. Więc jak ta potulna owieczka odpaliłam pierwszy odcinek i... chyba jedynie moje samozaparcie przekonało mnie do dokończenia serii. A powiem Wam – było warto.

Czyli o czym jest dokładnie?

Black Mirror jest serialem–antologią: każdy odcinek opowiada inną historię umieszczoną w bliższej lub dalszej przyszłości. Są to potencjalne wizje tego, jak może wyglądać rzeczywistość – pełna mediów społecznościowych, nowych urządzeń i futurystycznych klimatów, a wszystko to łączą ze sobą pesymistyczne zakończenia.

Skłamałabym, gdyby powiedziała, że Black Mirror nie skłania do przemyśleń, ponieważ robi to rewelacyjnie. Przedstawia nam nowości technologiczne z początku w samych superlatywach, a gdy już zaczyna nas skręcać w środku zgryzota, że sami mnie możemy się cieszyć tego typu sprzętami, twórcy pokazują ciemną stronę medalu.
Już teraz mówi się o tym, by używać social mediów oraz wszelkich elektronicznych gadżetów z głową, ponieważ możne wyjść z nich więcej krzywdy niż pożytku. Wydaje mi się, że ten ogromny kontrast, który widać w Black Mirror, i nienachalny morał, który płynie z odcinków, powoli uświadamia ludziom, że wszystko jest dla nich – ale z umiarem.
Warto też wspomnieć o tym, że każdy odcinek targa uczuciami widza w okropny sposób. I czasem nie warto kibicować tym, którzy na pozór wydają się dobrzy. 

Jeżeli zaś chodzi o wykonanie serialu – efekty specjalne są ograniczone do minimum, ale wierzcie mi – tym bardziej potęguja wrażenie tego, że ta przyszłość jest tuż obok nas, na wyciągnięcie ręki. Ciekawa gra światłem, dopracowane elektroniczne gadżety, scenerie: to wszystko tworzy niepowtarzalny klimat tego serialu, a gdy dorzucimy do tego brytyjski akcent, kilka znanych twarzy (chociażby Jerome Flynn z Gry o Tron) i świetne połączenie gry aktorskiej ze scenariuszem, wychodzi naprawdę porządny kawałek serialu.
Szkoda tylko, że pierwsze dwa sezony mają jedynie po trzy odcinki, a trzeci, z racji tego, że został przejęty przez Netflixa, sześć. Tak mało tej dobroci! Dla pocieszenia dodam, że Charlie Brooker, reżyser Black Mirror, ma w planach wydać antologię książkową z opowiadaniami osadzonymi w podobnym klimacie, przedstawiającymi całkiem inne historie. Zapowiada się coś naprawdę ciekawego.

Więc oglądać?

Jak najbardziej, ale ponownie apeluję. S01E01 najlepiej zostawić na koniec lub pokusić się na niego w trakcie, ponieważ zaczynanie przygody od niego może być... deczko nieprzyjemne. Chociaż ja tak zrobiłam i przeżyłam.

Metryka

Tytuł: Czarne lustro (Black Mirror)
Sezony: 3 (12 odcinków)
Premiera: 6.07.2012
Twórca: Charlie Brooker
Aktorzy: Hayley Awell, Jerome Flynn, Toby Kebbell, Rory Kinnear
Stacja: Netflix

Zdjęcie w nagłówku pochodzi z vox.com.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Szóstka Wron, Królestwo Kanciarzy – Leigh Bardugo

Wonder Woman

13 Reasons Why