Szczepan Twardoch – Król

Gdy w jednym mieście istnieją dwa światy


Ta książka wykracza poza moją safe area i byłam pewna, że skończy się okropnym rozczarowaniem, zgrzytaniem zębów i całkowitym wyparciem tematu. I byłabym naprawdę głupia, gdybym odrzuciła Króla ze względu na uprzedzenia.

Więc skąd ta książka?

Zostałam zaproszona na Koło Polonistów, które na każdym spotkaniu zajmuje się omawianiem innej książki. Koleżanka podesłała mi epub-a i tak jakoś się zaczęło. Nie przeczytałam oczywiście opisu, żadnej recenzji, nawet tych kilku słów na okładce – wiedziałam tylko tyle, że książka jest zielona i wyglądem stylizowana na starą gazetę.
Pierwsze strony były ciężkie, narracja skakała po timeline'ie jak szalona i brakowało jedynie, by narracje bohaterów zmieniały się jak w kalejdoskopie. Jakkolwiek pierwsze zetknięcie z książką było bardzo osobliwe (hebrajskie litery przy tytułach rozdziałów mówią same za siebie), tak później było już tylko lepiej.

A kto tę książkę napisał?

Szczepan Twardoch (ur. 23 grudnia 1979) – polski pisarz i publicysta, z wykształcenia socjolog. Urodzony na Śląsku. Autor m.in. Morfiny, Dracha i Walecznego Grunwaldu.
Nie ukrywajmy, Twardoch jest młodym pisarzem, ale jego dorobek literacki jest naprawdę imponujący. Wcześniej jego nazwisko czasem obiło mi się o uszy, dużo częściej słyszałam o Morfinie, która dostała Nagrodę Literacką „Nike” w 2013 roku.

Więc o co chodzi?

Król opowiada o międzywojennej Warszawie. Mosze Inbar, weteran wojenny, opisuje nam swoje życia z roku 1937, gdy jeszcze był Mojżeszem Bernsztajnem i mieszkał po żydowskiej części Wisły. Opowiada o Jakubie Szapirze, Kumie Kaplicy, Pantaleonie i wszystkim, co działo się w tamtych czasach, a o czym się nie mówiło i na co policja przymykała oko.

Jak mówiłam, ta książka wykracza poza moją safe areę, ponieważ ja nie przepadam za czytaniem o Polsce. Jednak w Królu jest coś intrygującego, co cię ciągnie do lektury. Na początku fabuła nie jest tym, co trzyma przy tekście, a sposób, w jaki jest on tworzony. Mosze snuje swoją opowieść tak, jak się myśli. Jest dużo dywagacji, ucieczek do całkiem innych wątków, retrospekcji dających szersze spojrzenie na bohaterów – pierwszy rozdział wygląda na zasadzie „nie wiem, co czytam, ale czytam”, ponieważ skaczemy w wiele, naprawdę wiele miejsc, zanim załapiemy, o co tak naprawdę chodzi.
A gdy już przyzwyczaimy się do specyficznej narracji, tym, co nasz trzyma przy książce, są bohaterowie. Tutaj muszę przyznać Twardochowi, że wykreował naprawdę świetne postaci, takie, które się czuje, takie, które wzbudzają w tobie emocje. Każda z nich ma w sobie coś, co wyróżnia ją na tle innych – język, przyzwyczajenia, zachowania, ubiór, wygląd, powiedzonka, przekonania. Dostajemy żywych bohaterów, z którymi przeżywamy to, co się dzieje.
I jak możecie się domyślić, fabuła nas interesuje dopiero na samym końcu, gdy już wszystko jest nakreślone, klimat zbudowany, a Mosze pogodzony z tym, co musi napisać. I uwierzcie mi, nie spodziewacie się tego, co się wydarzy na końcu.

Pomiędzy tym wszystkim są wciśnięte filozoficzne wstawki z nurtu „czym jest człowiek”, które, zależnie od stopnia wrażliwości, będą bawić, fascynować i przerażać, a nawet zniechęcać. Tak mówię, by nie było, że nie ostrzegałam.

Warto też wspomnieć o tym, jak realistyczny jest cały świat, po którym się poruszamy. Ta Warszawa to nie jest znana nam Wa-wa, to całkiem inne miasto, ale nie mniej realistyczne i prawdziwe. Jest też Bereza Kartuska, której każdy się boi, chociaż tylko nielicznie tam byli, i Izrael, który opisuje nam Mosze z okna. Każda z tych kolacji żyje w powieści Twardocha.

Czy warto się zabierać?

O tak, gorąco polecam. Końcówka sprawi, że będziecie kląć na czym świat stoi i zastanawiać się, dlaczego Szczepan Twardoch zrobił to, co zrobił, ale w książkach przecież chodzi o emocje. Mają w nas coś poruszyć (niekoniecznie mroczną i morderczą część osobowości, ale co zrobisz). 
I Król zdecydowanie taki jest.

Metryka

Tytuł: Król
Autor: Szczepan Twardoch
Ilość stron: 432
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok wydania: 2016

Zdjęcie w nagłówku pochodzi z pexels.com.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Neil Gaiman – Mitologia Nordycka

Westworld

American Gods